sobota, 3 marca 2012

I znowu chorujemy !

Ten rok zaczęliśmy i ciągniemy z chorobami. Tym razem ja i syn na gardło padliśmy a za nami wnuczek i wnuczka. Całe szczęście , że to tylko wirusowe zapalenie i po tygodniu przechodzi, choć jeszcze trochę kaszlu zostało. Mam nadzieję, że ta passa chorobowa nareszcie się skończy, bo już chciałabym wpaść w normalny rytm swojego życia. W związku z powyższym całymi dniami piorę i suszę w nowej pralce :) Coś robić przecież trzeba jak przymusowo siedzi się w domu:) Wyznam Wam , że strasznie mi się ten wynalazek podoba:) Zawsze nieco mnie denerwowała ta cała procedura rozwieszania prania i później zdejmowania i chowania do szaf. A teraz wyciągam czyste, suche i jeszcze cieplutkie ręczniki i wkładam od razu na miejsce:) Koty są całe szczęśliwe, ponieważ dość często zalegam w łóżku z książką i one mogą nareszcie do woli ugniatać i spać na mnie:) Oboje są za mną. Trochę mi szkoda męża, bo na nim w tej chwili w ogóle nie leżą, a on tak lubi jak na niego wchodzą. Najlepszą terapią na przeziębienie jest mruczący kot. Jak tylko się położę to zaraz zasypiam po tych ich ugniataniach:) Mama ma się lepiej, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Na razie ma zapisane leczenie zachowawcze i chyba niewiele więcej można zrobić. W jej wieku i przy tak rozwiniętej osteoporozie jakiekolwiek ingerencje chirurgiczne raczej nie są zalecane. Razem z bratem na zmianę jesteśmy u niej , więc najważniejsze sprawy załatwiamy za nią, a ona może spokojnie starać się dojść do siebie. Może nawet już na wiosnę będzie mogła wychodzić na krótkie spacery oczywiście z którymś z nas.