poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Wielkanoc

Wszystkim życzę dobrych, rodzinnych i wesołych Świąt!!!

Nie wiem czy będę miała czas jeszcze pisać, więc już tak z góry życzę wszystkiego dobrego. Sama ustalam jeszcze menu na święta i już cieszę się z gości a przedewszystkim z tego, że sama nigdzie iść nie muszę. Nawet nie wiedziałam jak to fajnie jest nie musieć jeździć w święta tylko mieć wszystkich u siebie (mąż trochę poszkodowany, bo robi za kierowcę, ale za to sprzatanie go omija).

Dobre wędliny już są, na obiad będzie indyk pieczony w warzywach i pieczone ziemniaczki, do tego buraczki, sałata po włosku i pomidorki koktajlowe w sosie winegre. A na pierwsze oczywiście żurek z białą kiełbasą i jajkiem. Ciasta będa różne, ale w niewielkiej ilości, bo pewnie i tak się nie zmieszczą :)

A po świętach jak już lodóka zaświeci pustkami, bieżemy sie za dietę. I nawet to mnie cieszy a szczególnie perspektywa basenu. I trzymajcie kciuki, bo jak nam jeden biznes wyjdzie to mnie podróż do Italii czeka :))

piątek, 15 kwietnia 2011

Wiosna

Ciągle jeszcze czekam aż przyjdzie i na dobre się rozgości. Jedyny objaw jej nadejścia to niepohamowana chęć na paprykę surową z duża ilościa soli.
Poza tym za oknem pogoda ciągle buro-deszczowa przetykana w chwilach litości słońcem. Dobrze chociaż, że humor mi dopisuje, choć ostatnio powodów do wesołosci jakby mniej. Przygotowania do świąt w pełnym toku i o dziwo w tym roku wyjątkowo nie narzekam na brak koncepcji. Widocznie bycie babcią dodaje energii:)

Odciełam się całkowicie od żałobnych obchodów naszych polityków, myślami będąc bardziej przy niespodziewanych śmierciach zwykłych ludzi i w związku z tym postanowilismy ubezpieczyć się na życie w jakiś sensowny sposób. Jesteśmy już po rozmowach i w przyszłym tygodniu podpisujemy dwie polisy.

Z wewnętrznych rozterek zastanawia mnie jak możnaby nasze babcie zabezpieczyć w razie naszego nagłego odejścia ? Bez naszej pomocy nie dadzą sobie rady, a na rodzeństwo specjalnie liczyć nie możemy, takoż na naszego syna, bo przecież ma 2 dzieci do wychowania. Pozostaje tylko wierzyć, że jeszcze nam nie pisana śmierć. Sunia nam choruje i to jest takie przygnębiające. Z drugiej strony jest już stara, więc pewnie i na nią niedługo przyjdzie czas. Nie wezmę już drugiego psa, tylko kota do towarzystwa swojej kici, bo przecież kot wychowany w towarzystwie wpadnie w depresję jeśli zostanie sam. Jakoś mało radosny ten post mi wyszedł, ale i tak bywa, że trzeba tymi smutnymi sprawami też się zająć.