środa, 30 marca 2011

Wiosenne porządki

Jak ja nie lubię sprzątać!!!
Niestety mając w perspektywie wizyty obu prababć na Święta, trzeba dla ich dobrego samopoczucia, odruzować trochę chałupkę, szczególnie okna i części położone wyżej a od Bożego Narodzenia nie ruszane. Całe szczęście , że w tym roku mam syna do pomocy. U mnie i u prababci okna , żyrandole i szafy od góry pomyje, a resztę będę musiała sama doprowadzić do porządku.

Dopadło mnie wiosenne przesilenie, na które też i Stardust się skarżyła i ciągnie mnie do łóżka jak nigdy. A co się położę to zasypiam i wstać nie jestem w stanie. Zwalczymy i to :) Ważne, że odpukać wszyscy zdrowi a i świat słońcem uśmiecha się do każdego. Ciekawa jestem co o mnie myślą sąsiedzi, lub całkiem obce osoby, jak tak idę i uśmiecham się od ucha do ucha:P Pewnie są przekonani, że nie po kolei mam w głowie, ale mi po tej ponurej zimie, to słońce i te kolory poprostu dają ożywczą radość.

Trochę kłopotów w firmie męża, jak zwykle znajdzie się ktoś, kto go oszuka, nie wiem dlaczego tak często trafia na nieuczciwych ludzi. Najgorsze jest jednak to poczucie bezsilności wobec zawiedzionego zaufania. Mam nadzieję, że te wszystkie zmiany przyniosą nam spokój, bo naprawdę nie chodzi o straty materialne, tylko o ten ból w sercu i kolejny zawód. Jestem pewna, że damy sobie radę, nie z takich problemów się podnieśliśmy. Teraz to dla nas pesta, tylko ten żal...

niedziela, 27 marca 2011

Kolorowanki

Ponieważ pogoda ostatnio znów nas nie rozpieszcza, a wnuczka jest trochę nadziębiona, to wymyśliłam dla niej zajęcia plastyczne w domu. Jest jeszcze mała, więc samodzielnie szybko się nudzi natomiast z babcią chętnie rysuje lub koloruje obrazki. A mnie przypomniało się jak byłam mała i widziałam takie śliczne disnejowskie kolorowanki u moich koleżanek i jak bardzo im zazdrościłam tych skarbów:) A teraz są one dostępne praktycznie na każdą kieszeń, szczególnie w czasie wyprzedaży w dużych supermarketach. Wtedy te zwykle kosztujące między 5 a 20 zł książeczki można prawie hurtowo kupić po 1,5 zł. za sztukę. Chwytam takie okazje, bo uważam, że im więcej takich edukacyjnych zabawek posiada dziecko tym łatwiej będzie mu w szkole malować chociażby szlaczki:) Przy jednej z takich okazji kupiłam również teczkę dla 3 latka, w której były różne naklejanki, kolorowanki, zagadki czy też wycinanki odpowiednie dla takiego wieku. Obejrzałam całość dokładnie i bardzo mi się podobały różne techniki plastyczne a również wierszyki dla takiego malucha. Była nawet książeczka z piosenkami i nutami do nich, dla zagrania na jakimkolwiek instrumencie. Trzeba przyznać, że oferta dla takich szkrabów jest duża i różnorodna, nie wspominając już o typowych zabawkach. Nasza wnusia najchętniej układa puzzle lub gotuje objady na swojej małej kuchni:) Kupiliśmy jej taki mały stolik z krzesełkiem, jakie są w przedszkolu i może przy nim ładnie pracować i widzę jak chętnie to robi. Najdroższe z tego wszystkiego są kredki, bo przecież trzeba kupić takie, które dziecko może bezpiecznie zjeść (niestety wkładania różnych rzeczy do buzi, nie jesteśmy w stanie jej oduczyć) czy też chociaż polizać i takie kredki kosztują ok 20 zł, a wiadomo, że ich żywot jest dość krótki.
Takie spokojne popołudnie spędzone na rysowaniu, malowaniu i czytaniu bajek to dla mnie najlepszy odstresowywacz, a dla małej chyba jednak dość duży wysiłek umysłowy, bo w pewnym momencie ułożyła się na krótką drzemkę, czego zwykle w domu już nie robi.
A teraz czekam na męża, który pojechał odwieźć wnusię i jedziemy na kawę, żebym pogadać o sprawach firmy, by później w domu już się nie denerwować.

czwartek, 24 marca 2011

Małość i wielkość

Mam duży szacunek dla Adama Małysza za jego dokonania sportowe i jego skromność w czasie całej kariery. Nigdy nie starał się stać gwiazdą , zawsze tak skromnie mówił: "oddać dwa dobre skoki", "wykonać dobrze swoją pracę". I teraz gdy nareszcie może być sobą a nie tylko gwiazdą skoków głośno wypowiedział to co 90% społeczeństwa myśli, dlaczego brat zamiast opłakiwać śmierć brata robi z tego szopkę polityczną?? To nie tylko jest śmieszne , to jest wręcz żenujące. Brak umiaru i jakiejś takiej ludzkiej przyzwoitości , przynajmniej wobec rzeczy ostatecznych powoduje, że człowiek ten a wraz z nim wszyscy z jego partii, którzy w tym uczestniczą stają się moralnymi karłami. Żeby była jasność Lech Kaczyński nigdy nie był dla mnie żadnym autorytetem, ale po jego śmierci i śmierci tych wszystkich ludzi, płakałam i teraz czuję się poprostu wystrychnięta na dudka, bo te moje uczucia (naprawdę szczere i bezinteresowne), ktoś sobie przywłaszcza do jakiejś gry politycznej, zupełnie dla mnie niezrozumiałej. A teraz zaczyna się opluwanie człowieka skromnego i pracowitego, tylko dlatego, że powiedział prawdę.
Jeśli nie zaczniemy głośno się temu sprzeciwiać, to będziemy takimi samymi karłami moralnymi jak Jarosław a ludzie tacy jak Małysz zostaną pognębieni za wyrażenie głosno tego, co prawie wszyscy myślimy.

piątek, 18 marca 2011

Rocznica

W tą sobotę przypada 24 rocznica mojego słubu, w związku z czym urządzamy obiad dla całej naszej rodzinki, przy okazji obie prababcie, w końcu wykurowane, będą miały okazję obejrzenia nowego prawnuka.
Menu będzie proste i niewyszukane czyli jak zwykle dla każdego to co lubi: Wszyscy uwielbiają pieczone kartofelki z rozmarynem ( 5kg idzie na raz), dla syna i wnuczki schabowe w sosiku, dla babć goleń wołowa duszona z dużą ilością cebulki, dla wegetarianki synowej kotleciki z sera żółtego, do tego uwielbiane przez wszystkich buraczki zasmażane, dla damskiej części towarzystwa i mojego męża sałata po włosku czyli z oliwą, cytryną i przyprawami, dla wnusi i syna mizeria (na słodko-kwaśno), do tego groszek zielony, który wszyscy lubią i dokładają sobie po trochu a na deser pewnie jakiś tort lodowy lub na bitej śmietanie (kupujemy w ostatniej chwili, więc nie wiadomo co będzie). Najprzyjemniej jest wtedy, gdy widzę znikające ze stołu potrawy i te dokładki, które wszyscy sobie nakładają. Od lat nie szykuję osobnej kolacji, bo wiem, że i tak nikomu po tym obiedzie już się nic nie zmieści a w ramach dodatków, dla chętnych rapacholin na nieuniknione uczucie przejedzenia:)

Będzie napewno jakaś bajka dla wnusi i oczywiście ogólne zachwyty wszystkich nad wnukiem:) O dobrą atmosferę zatroszczy się mąż żartując i opowiadając najnowsze dowcipy a ja wszystkich będę chwalić, bo mam do tego talent.

Taki jest plan i mam nadzieję , że nic mi go nie zakłóci, choć dziś fatalnie się czuję i mając jeszcze sporo rzeczy do zrobienia, przeleżałam już pół dnia. Teraz wstałam, popatrzę co u Was na blogach i wezmę się za sprzątanie, a resztę zostawię na jutro, znając siebie, dam radę.

poniedziałek, 14 marca 2011

Nareszcie wiosna

Witajcie!

Nareszcie jest ciepło i ja znowu odżyłam. Trochę wszyscy w międzyczasie chorowaliśmy. Szczególnie dotkliwie odczuliśmy rotawirusa złapanego od wnusi. Ale już wszystko jest dobrze. Najważniejsze, że wnuczek jest już na świecie:) Urodził się zdrowy i wielki :) Teraz po 2 miesiącach życia jest tak duży jak 4 miesięczne dziecko. Wczoraj byliśmy u niego, ma co prawda trochę problemów z brzuszkiem (pomimo karmienia piersią ma kolki), ale poza tym rozwija się wspaniale i już do dziadków się śmieje, a babcia potrafi go uspokoić i uspać w rekordowym czasie:) Wnusia trochę zazdrosna, ale tak śmiesznie, bo nie o rodziców, tylko o dziadków:P
Muszę powiedzieć, że dzieci udają się tym moim dzieciom wybornie i jestem szczęśliwa, że planują jeszcze conajmniej jedno. Po raz pierwszy słyszałam jak wnusia odpowiada po angielsku do mamy, by po chwili zapytać dziadka o coś po polsku. Jak to jednak można utrzymać dwujęzyczność nawet u tak małego dziecka. Kupiliśmy dla męża i syna śliczne kurtki wiosenne w przecenie w makro po 84 zł, z tych wszystkich super nowoczesnych materiałów, ciekawa jestem czy rzeczywiście są tak wodoszczelne jak opisują na metce. Wyglądają teraz jak bracia a nie jak syn z ojcem.
Planujemy po Wielkanocy pójść na dietę Dunkana, bo oboje przez zimę strasznie przytyliśmy. To ciągłe siedzenie w domu, lub leżenie w łóżku nie bardzo nam się przysłużyło. Prababcie też chorowały w zimie, jedna walczyła z nawracającą anginą, druga z rwą kulszową. O obydwie trzeba było dbać i wozić po lekarzach. Na szczęście już jest lepiej. Mam nadzieję , że ta pogoda utrzyma się na dłużej, bo tej zimy mam już naprawdę dość.

Bardzo przeżywam tą straszną tragedię w Japonni i czuję, że to nie koniec w tym roku, choć mam nadzieję , że przynajmniej dla nas i dla Polski ten rok okaże się lepszy od poprzedniego.