Ciągle jeszcze czekam aż przyjdzie i na dobre się rozgości. Jedyny objaw jej nadejścia to niepohamowana chęć na paprykę surową z duża ilościa soli.
Poza tym za oknem pogoda ciągle buro-deszczowa przetykana w chwilach litości słońcem. Dobrze chociaż, że humor mi dopisuje, choć ostatnio powodów do wesołosci jakby mniej. Przygotowania do świąt w pełnym toku i o dziwo w tym roku wyjątkowo nie narzekam na brak koncepcji. Widocznie bycie babcią dodaje energii:)
Odciełam się całkowicie od żałobnych obchodów naszych polityków, myślami będąc bardziej przy niespodziewanych śmierciach zwykłych ludzi i w związku z tym postanowilismy ubezpieczyć się na życie w jakiś sensowny sposób. Jesteśmy już po rozmowach i w przyszłym tygodniu podpisujemy dwie polisy.
Z wewnętrznych rozterek zastanawia mnie jak możnaby nasze babcie zabezpieczyć w razie naszego nagłego odejścia ? Bez naszej pomocy nie dadzą sobie rady, a na rodzeństwo specjalnie liczyć nie możemy, takoż na naszego syna, bo przecież ma 2 dzieci do wychowania. Pozostaje tylko wierzyć, że jeszcze nam nie pisana śmierć. Sunia nam choruje i to jest takie przygnębiające. Z drugiej strony jest już stara, więc pewnie i na nią niedługo przyjdzie czas. Nie wezmę już drugiego psa, tylko kota do towarzystwa swojej kici, bo przecież kot wychowany w towarzystwie wpadnie w depresję jeśli zostanie sam. Jakoś mało radosny ten post mi wyszedł, ale i tak bywa, że trzeba tymi smutnymi sprawami też się zająć.
Sprawy, o których piszesz nie są specjalnie smutne, według mnie. To samo życie. Cieszy mnie Twoja radość z nadchodzącej wiosny. Dołączam swoją :))
OdpowiedzUsuńKiciusiu, nie zamartwiaj się na zapas, co będzie to będzie. W gruncie rzeczy nie mamy za wielkiego wpływu na to co się wydarzy.Mój piesiunio odszedł po 16 latach, 6 miesiącach, 2 tygodniach i 2 dniach życia z nami.Przeżyliśmy to bardzo, ciągle za nim tęsknię, ale następnego nie wezmę.
OdpowiedzUsuńKota też nie wezmę, już nie stać mnie na uwiązanie się w domu.I wcale nie smutny Twój post, takie po prostu jest życie- koktajl słodko-gorzki.
Miłego, ;)
Moja sunia dziś kończy 7 lat.A za sobą ma rozliczne przygody zdrowotne... Póki co, żwawa niczym szczeniak. Ale to nasz ostatni pies.
OdpowiedzUsuńCo do babć... Rodziców mam w bardzo podeszłym wieku. Jeszcze nie wymagają opieki całotygodniowej, ale to możliwe w każdej chwili...Póki co, tę wiosnę jeszcze chyba ogarną sami. I to mnie cieszy!
Pistacjowy kosmita - cieszę się, że razem czekamy na ta prawdziwą wiosnę i że mimo wszysto ten post nie wyszedł tak smutno.
OdpowiedzUsuńAnabell - wiem, czytałam o twoim piesku i stale patrzyłam na tą moją sabrinkę z nadzieją, ze bedzie jeszcze dobrze, ale widzę, że muszę się przygotować wewnętrznie na najgorsze, żeby nie cierpieć aż tak bardzo. Współczułam i współczuję Ci bardzo, bo wiem jak boli odejście zwierzaka (niby tylko zwierzaka a tak naprawdę najlepszego towarzysza).
OdpowiedzUsuńZgaga - moja na szczęście dopiero teraz choruje, ale od razu bardzo poważnie, zobaczymy co czas przyniesie. Co do mam to one jeszcze nie tyle opieki potrzebują (choć tej również , ale w mniejszym stopniu) ile wsparcia finansowego, ze swoich emerytur się nie utrzymają i tak się nad tym zastanawiamy czy jakiś fundusz można im stworzyć, z którego dostawałyby dodatkowe pieniądze co miesiąc.
OdpowiedzUsuńszkoda Suni,ale taka kolej losu.Ja,my, mamy dopiero do stycznia naszą Rudeńkę i wniosła do domu zamieszanie i radość.
OdpowiedzUsuńPost ,tak trochę smutnym,ale życiowym jest.
U nas słońce za oknem,choć nie za ciepło.
Pozdrawiam;)
Nic nowego nie powiem poza tym, ze samo zycie... Za to widze, ze jestes dumna z babciowania:))))) Mojej kuzynki przyjaciolka zostala babcia w wieku 36 lat i w dyskotekach mowila o tym kazdemu potencjalnemu amantowi. Kuzynka sie wsciekala, ze wszystkie "towary" przepedza tym swoim babciowaniem. Tych kuzynki tez, bo najczesciej do dwoch samotnych kobiet podchodzilo dwoch kolegow:)))))))
OdpowiedzUsuńKiciu, musisz zyc dłuzej i zdrowiej od babci, nie ma wyjścia. Psy i koty, które mam, obiecałam sobie sa ostatnie...ale jesli bede żyć tak jak mój ojciec, to mam jeszcze przed sobą 30 lat, niejeden kundelek jeszcze może u mnie miec lepiej niz w schronisku...
OdpowiedzUsuńTuv - wasza rudka to gejzer radości nawet na zdjęciach to widać:) U nas też pogoda już coraz lepsza, Słońce!!
OdpowiedzUsuńAnita - pewnie, że jestem dumna i tez każdemu trukam, wiec pewnie dobrze, że sama na dyskoteki nie chodzę tylko z mężem:)))
OdpowiedzUsuńBeata- ja niestety na 3 wysokim piętrze mieszkam i biorąc swój wiek pod uwagę chodzenie min. 3 razy dziennie z psem na spacery to już trochę za dużo jak na mnie. Ale koty będę mieć zawsze, nie usnę bez ugniatania i mruczenia do ucha:)))
OdpowiedzUsuń