Już naprawdę mam dość wszelkich chorób i ciągłych wizyt u lekarzy. Chyba w związku z tak nagłą zmianą mojego trybu życia i menopauzą do walki ruszyło moje ciśnienie. Skoki były tak nagłe i dość wysokie, że popędziłam kurcgalopkiem do swojej pani doktór, a tam okazało się , że odeszła z pracy :( Zmuszona więc zostałam do wizyty u nowej doktorki. Wydaje mi się osobą równie kompetentną i skrupulatną jak ta wcześniejsza. Zmnieniła mi leki, niestety już po 3 dniach byłam u niej z powrotem, bo owszem, ciśnienie mi się wyrównało, ale za to kaszel i ból głowy w reakcji alergicznej nie dawały żyć. Zmieniła znowu na inny i dziś już nie kaszlę. I jeszcze z powodu zmian w procedurach, muszę iść do psychiatry, żeby przepisał mi lek na nerwicę, bo ona sama nie może. Już się umówiłam, żeby było szybciej idę prywatnie. Szkoda, że wcześniej o takich wymogach nie wiedziałam, to nie musiałabym wszystkiego załatwiać na raz.
W tzw. międzyczasie odwiedziły mnie dzieci z wnukami. Wnuczek zrobił się straszny słodziak i już sam maszeruje (ma dopiero 10 miesięcy) :)) Wnusia jak zwykle jest wielkim przytulakiem, kupiłam dla niej kilka rzeczy na jesień:) Mimo wszystko ich wizyta była dla mnie dość męcząca. Odwykłam od takiego rozgardiaszu :))
Muszę powiedzieć, że w tym wszystkim najlepsze jest to, że czuję wsparcie i miłość mojego męża , dzieci i przyjaciół, którzy aktywnie starają się pomóc mi w tych wszystkich kłopotach. Widocznie wybrałam ich dobrze, skoro sprawdzają się w biedzie.
Na koniec optymistycznie muszę powiedzieć, że brat się zreflektował i mam 3 dni wolne w tygodniu. Dzięki czemu mogę trochę więcej czasu poświęcić dla swojego męża i dla siebie. Mam nadzieję, że szybko wrócę do zdrowia i będę mogła być lepszym kompanem do zabawy dla moich wnuków. A poza tym już myślę o Gwiazdce i prezentach !!!! Przecież zbliża się magiczny czas , gdy spełniają się wszystkie marzenia:))
;)))
OdpowiedzUsuńpowinnaś wybrać się do okulisty.Niestety te nagłe skoki ciśnienia mogły coś poparać.
Przykro czytać,że wciąż coś Ci się "przyczepia". Ja też z okazji menopauzy dostałam nadciśnienia, ale dość szybko dobrze trafiono lek dla mnie. Po pierwszym miałam furt biegunkę.Teraz wszystko ustawione świetnie i ciśnienie mi się trzyma na poziomie pomiędzy 118 - 125 mmHg, tętno też trzyma się w ryzach.Dobrze,że brat wreszcie załapał o co chodzi i Ci pomaga w opiece nad mamą. Staraj się zawsze w ciągu dnia znależć z pół godzinki na zupełny relaks, nawet drzemkę.Jesień i zima to ciężki okres, zmienne ciśnienia atmosferyczne rzutują na nasze ciśnienie i samopoczucie. Zdróweczka Ci życzę:)
OdpowiedzUsuńNa mnie pierwszy lek na nadciśnienie od razu podziałał! Bo byłam ,dziewiczym'' pacjentem... Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńTuv - na razie na wzrok nie narzekam, więc tą wizytę na razie sobie odpuszczę:)))Już mam dość lekarzy!! (choć swoją drogą wyjątkowo trafiam na naprawdę profesjonalnych).
OdpowiedzUsuńanabell - a ja ciągle walczę, znowu jest coś nie tak, niby bardzo wysokiego nie mam , aler stale lekko podwyższone. Znowu muszę panią doktór odwiedzić:(
OdpowiedzUsuńJa Tobie też życzę zdrowia :)))))
zgaga - mój pierwszy też był dobry dopóki nie przyszły problemy ginekologiczno-hormonalne, a teraz cierpię:(
OdpowiedzUsuńTrzymam się jak mogę :))
hurra, całe trzy dni! bardzo się ciesze i rozumiem chorubska, mnie tez w klimakterium gnebią
OdpowiedzUsuńMój codzienny poranny zestaw to trzy pastylki. Złości mnie czasami, że trzy, ale też cieszy, że tylko trzy :-))).
OdpowiedzUsuńŻyczę najlepszego!
Beata - prawda, że to cudownie mieć 3 dni dla siebie!? A choroby mam nadzieję ,że przejdą:)
OdpowiedzUsuńsrebrzysta - masz rację, trzeba patrzeć pozytywnie, ja też się staram:)
OdpowiedzUsuń