Mój syn miał stłuczkę , już czwartą w ciągu dwóch lat. Tym razem z jego winy i tym razem jechał z wnuczką. Ręce mi opadły jak zaczął opowiadać , że zupełnie nie wie jak do niej doszło. Jakby miał zanik pamięci a przecież nie uderzył się w głowę, tylko w rękę. Jestem poważnie zaniepokojona i w sumie cieszę się, że teraz nie będzie prowadził samochodu. On sam stwierdził, że się boi. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Nie za szczęśliwie zaczął się dla nas ten nowy rok. Mam nadzieję , że następne dni okażą się lepsze.
na pewno będą lepsze!!!!
OdpowiedzUsuńi najważniejsze,że nic się nikomu nie stało!
na pewno był całym tym faktem bardzo poddenerwowany, a więc mógł niektóre kwestie zapomnieć, ale tak jak powiedziała MIJKA, najważniejsze, że nikomu nic się nie stało :)
OdpowiedzUsuńUff! Pewnie nic odkrywczego nie napiszę ale też uważam, że dobrze iż nic się nikomu nie stało!
OdpowiedzUsuńPS.Bardzo się cieszę, że znowu mogę Cię czytać,zbyt długo Cię nie było!
Ach jak dobrze, ze juz jestes:)) Teraz moze juz tylko byc lepiej.
OdpowiedzUsuńWitaj Kiciu, całe szczęście,że nic się złego nie stało.A może przed jazdą brał jakieś leki?Mój znajomy, gdy prowadził samochód spowodował wypadek, w którym zginęła siedząca obok żona. On do dziś nie wie jak doszło do wypadku, a to minęło już 20 lat.Przed drogą brał jakiś proszek od bólu głowy, ale wg. ulotki nie miał on wpływu na prowadzenie pojazdu.Wiesz jak jest, na jednych nie ma wpływu, na innych ma.Dobrze,że nie będzie syn prowadził, zwłaszcza,że nas zima teraz nie rozpieszcza i o wypadek całkiem łatwo.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Dziękuję wszystkim za komentarze. Jest już lepiej i psychicznie i z ręką. Powiedział, że nie wie dlaczego tak pojechał i że najpierw musi sobie wszystko w głowie poukładać za nim zasiądzie za kierownicę. Mam nadzieję, że da radę.
OdpowiedzUsuń