W ramach przygotowań poprzyklejałam z wnusią na okna dekoracje świąteczne. Bardzo jej się podobało mycie okien i naklejanie naklejek:) Bardzo lubię jak przychodzi do mnie i pomaga w różnych pracach domowych, do których aż się rwie. I oczywiście uwielbia czekoladki, które babcia skrzętnie dla niej przechowuje w specjalnym pudełku, do którego ona ma swobodny dostęp.
Syn mi trochę wydoroślał i zaczynam w nim dostrzegać swojego "małego synka" a to co nawarstwiło się przez lata buntu i szukania swojej drogi, zaczyna z niego spadać jak spalona skóra ze zbyt opalonego ciała. Jeszcze ciągle za bardzo się przejmuje moimi uwagami, ale już częściej się z nich śmieje i wpuszcza jednym uchem a wypuszcza drugim:) Zawsze mu tłumaczyłam, że wcale nie zależy mi na tym, by robił tak jak ja mu podpowiadam, ma swój rozum i ma podejmować własne decyzje, ale przecież nie sposób matce powstrzymać się od dawania "dobrych rad".
Ja tak zawsze robiłam w stosunku do swojej mamy i uważałam to za normalne, ale jemu ciężko było się z tym pogodzić. Może dlatego, że mam u niego duży autorytet i liczy się z moim zdaniem, ale przecież nie jestem alfą i omegą a w dodatku to co dobre dla mnie, dla niego może być po prostu nie do przyjęcia. Dobre rady innych zawsze poddawałam weryfikacji własnego rozumu i robiłam tak jak on mi podpowiadał, uważając przy tym, że spojrzenie na problem z różnych stron daje mi lepsze instrumenty do wyboru mojej własnej drogi.
Witaj Kiciu Szara, dziecko gdy dorośnie nie lubi, gdy mu rodzice coś radzą.Wiele osób robi ten błąd,że z własnej inicjatywy doradza dziecku, traktując je tak jak wtedy, gdy było małe.Owszem udziel porady, ale zaczekaj, aż Cię o to poprosi; te dorosłe dzieci mają prawo do popełniania własnych błędów,one w ten sposób uczą się zmagania z życiem, dokonywania właściwych wyborów.A takie ciągłe podpowiadanie rozwiązań może spowodować, że młody człowiek nie będzie znał własnej wartości, nie będzie pewny tego, czy obrał właściwą drogę postępowania, co może wypaczać jego psychikę, powodować niepewność i doprowadzać nawet do depresji.
OdpowiedzUsuńBo przecież nas kiedyś zabraknie i co wtedy? Dla Jego dobra powinnaś powstrzymać się od dawania dobrych rad.Oczywiście możesz Mu pomóc w rozważaniu wszystkich za i przeciw, ale bezwzględnie należy się powstrzymać od dawania gotowych rozwiązań.Wiem,że to trudne, bo przecież chciałybyśmy, by nasze dzieci przeszły przez życie bez żadnych kłopotów.Ale to nie jest możliwe. Trochę Ci zazdroszczę,że masz wnusię, małe dziewuszynki są przesłodkie. No cóż a ja będę niedługo miała dwóch chłopaczków.
Miłego :)
I nie gniewaj się,że to napisałam, o tym radzeniu.
o, jak dobrze, że i Ty dajesz rady swojemu synkowi, bo ja myslałam, że jestem w tym osamotniona:)
OdpowiedzUsuńrady mojej mamy mnie denerwowały...:)
rok się kończy, tak jak chciałaś, będzie lepiej:)
Oj, oby się skończył ten rok faktycznie, bo od 1 listopada same złe wieści nadchodzą...
OdpowiedzUsuńZ wlasnego doswiadczenia jako corka i matka Potomka plci meskiej, widze, ze relacje miedzy matka i corka sa zupelnie inne niz relacje miedzy matka i synem. To jakby zupelnie inny uklad:))) Corka moze olewac uwagi matki, moze sie nawet obrazic, nadasac, strzelic focha. Syn jesli oleje to po cichutku ale nie wiem co? moze szacunek do matki jako kobiety powoduje, ze zachowuje sie troche jak wieczny 12 letni chlopiec. Chyba nie potrafie tego wyjasnic, ale cos mi mowi, ze Kicia wie o co chodzi. Albo moze matki dwojga roznych dzieci wiedza, albo... albo moze jeszcze istnieje trzeci uklad samotna matka - potomek plci meskiej:)))
OdpowiedzUsuńPowinno byc "jako corka i jako matka potomka plci meskiej" przepraszam, ale w tej wersji bez dodatkowego "jako" brzmi to troche malo zrozumiale.
OdpowiedzUsuńAnabell - pewnie, że się nie gniewam, tylko to tak trudno nie odezwać się, jak się widzi ewidentny błąd w życiu dziecka, ale masz rację muszę się bardziej kontrolować.
OdpowiedzUsuńBeata - z każdym dniem poprawia mi się humor na myśl, że koniec już tak blisko. Jakoś tak mam nadzieję, że ten nowy będzie o niebo lepszy:)
Zgago - mam nadzieję , że to juz koniec tych nieszczęść. Teraz już może być tylko lepiej:)
Stardust - świetnie Cię rozumiem. Też mam takie wrażenie jakby synom trudniej było oderwać się od matki i zobaczyć w niej poprostu życzliwego człowieka.
Kiciu Szara,
OdpowiedzUsuńwraz z nadchodzącymi świętami przyjmij najserdeczniejsze życzenia, czego sobie tylko zażyczysz... :D
Ściskam świątecznie!
I ja Ci życzę pięknych Świąt i samego dobra w nowym roku!
OdpowiedzUsuń