wtorek, 12 lipca 2011
miły początek dnia
Codziennie rano od lat mamy swój rytuał zaczynania dnia. Wstaję zwykle między 6 a 7 rano i od razu zasiadam z kawą do kompa. Zwykle niedługo później dzwoni budzik męża i z oporami wstaje mój małżonek. Wstawia ekspress do kawy i podaje mi capuccino. Każde z nas ma "swoją" kawę, ale z ekspresu pijamy lawazzę , ja z mlekiem , on czarną słodzoną. I on równiez zasiada do kompa. Z nad monitorów komentujemy najnowsze wiadomości, a potem w skrócie robimy plan dnia. Zwykle koty budzą się razem z nami i dopominają swojej dawki miziania i zabawy. Co ciekawe robią to dopiero jak mąż wstanie, chyba moje wstawanie nie uznają za wystarczające do rozpoczęcia porannych zabaw. Po jakiejś godzinie mąż wychodzi do pracy a ja zostaję na "posterunku". Do południa zwykle zostaję w domu, bo "czekam" na listonosza, a później wychodzę załatwiać sprawy lub tylko na zakupy. Bardzo lubię te swoje leniwe poranki, nawet jeśli czasami muszę ogarnąć chałupkę. Mam czas na spokojne przemyślenia i poczytanie zaprzyjaźnionych blogów czy forów. Ten miły rytuał pozwala mi na stawienie czoła życiu i codzienności. Gdy z jakiś wzgledów porządek ten zostaje zakłócony odczuwam wyraźny brak tych wszystkich drobnych spraw i gestów (no chyba , że wiąże się to z wyjazdem na grzyby czy inną przyjemną wycieczkę).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U nas zamiast kawy - herbata ze śniadaniem, potem mój komputery i prasa w nim, mąż wyjeżdża do firmy, wraca o 13-tej zasiada do swojego komputera na godzinną prasówkę, wspólny obiad. nieco inaczej wygląda schemat powakacyjny.
OdpowiedzUsuńA może jesteś po prostu uzależniona od kompa...
OdpowiedzUsuńU mnie kocury rano chca zrec i jak sie lasza, to tylko dlatego, ze chca zrec:)))))))))) Na zasadzie, matka rusz dupe;) Zlazimy na dol, jemy, przygotowujemy sie do wyjscia z domu.
OdpowiedzUsuńKomputer u nas chodzi 24 godziny na dobę, po to go mamy, by był wlączony i by odbierac w kazdej chwili informacje od rodziny, przyjaciol. Jak komorka. Fascynacja Internetem to juz nie uzaleznienie, to nieodlaczna czesc naszego zycia. Jak komorka, jak pakiet telewizji satelitarnej. Normalna sprawa...
Iva - my niestety śniadań nie jadamy (no nie jesteśmy wstanie jeść tak wcześnie) a herbaty praktycznie nie pijamy. Ale wspólny obiad to coś na czym bardzo mi zależy, choć nie zawsze jest możliwy ze względu na pracę męża.
OdpowiedzUsuńanonimowy - napewno:)
OdpowiedzUsuńathina - masz całkowitą rację, kiedys kupowało się gazetę i zagladało do skrzynki na listy a dziś to komp jest naszym oknem na świat. Jestem napewno uzależniona od kompa, ale wcale mi to nie przeszkadza. A swoją drogą gdybyś do mnie zajechała z córcią to napewno nie siedziałabym przy kompie:))
OdpowiedzUsuń;) każdy ma swój.ja do niedawna o tej Twojej porze biegałam z psicą na spacery.Potem ew szybkie zakupy i otwieranie sklepu/firmy.W tzw międzyczasie kociarnia dopominała sie o jedzenie.mizianie to nie - jedna, Czarna nie lubi za bardzo ,a Kubuś z nami często śpi i wymiziany jest po pachy;)))
OdpowiedzUsuńKompy - narzędzie pracy,włączone prawie że 24/24.Ale bywa że i dzień cały wyłączone.Wtedy kiedy mam po kokardę internetu...
Bardzo ładnie, podoba mi się taki plan dnia, ale dlaczego on się zaczyna o 6?!!!
OdpowiedzUsuń;)
I mnie ta 6 rano przeraziła nieco! Poza tym plan bardzo sympatyczny i dość podobny do mojego. Oczywiście z zamianą kocurka na psa...
OdpowiedzUsuńTuv- w porównaniu ze mna jesteś super aktywną osobą, ja nawet jak miałam 18 lat, to częściej na łóżku z książką można mnie było spotkać niż np. na rowerze:) A tych porannych spacerów to Ci zazdroszczę, ja niestety zawsze się bałam, że mnie napadną i wychodziłam z psem znacznie później.
OdpowiedzUsuńEla G-P - Sama nie wiem skąd mi się ta 6 rano wzięła:)) Ale od lat tak się budzę, pomimo, że do pracy chodzić nie muszę, ani przygotowywać śniadań nikomu, ani nawet z psem wychodzić, bo nawet jak moja sunia żyła to wcześniej niż o 9 nie wychodziłyśmy. Ale4 to mi się zaczęło ok 40-stki, z typowej sowy zmieniłam się w skowronka:))
OdpowiedzUsuńzgaga - ale Ty zdecydowanie później idziesz spać, ja tak ok. 12 już oczy zamykam:)
OdpowiedzUsuńU nas nieco później i z herbatką :-))
OdpowiedzUsuń