środa, 7 września 2011

Rozkosze niepracowania :)

Nie pisałam, bo trochę smutnych spraw zwaliło się na mnie i nie chciałam za mocno narzekać, a poza tym musiałam ochłonąć po awanturze z bratem.
Moją mamę połamało lumbago, i od trzech tygodni praktycznie nie chodzi, więc jeżdżę do niej codziennnie, żeby przygotować i podać obiad, posprzątać, zrobić zakupy itd. itp. U siebie to mogę mieć pieprznik, ale u mamy musi być czyściusieńko i zero bałaganu, bo ma taki charakter i już. Jest stara, więc nawet nie usiłuję jej zmienić czy wyperswadować pewnych spraw, bo to impreza z góry skazana na niepowodzenie. "Łatwiej" mi poprostu robić wszystko tak by była jak najbardziej zadowolona. Bo dla mojej mamy nie tylko efekt się liczy, ale również sposób i kolejność wykonywania poszczególnych czynności a ja (w końcu wychowana w jej domu) staram sie robić wszystko tak jak ona sobie życzy.
Nawet zakupy muszę robic tam gdzie ona i tylko te rzeczy, które jej odpowiadają, bo inaczej marudzi tak, że słuchać jest trudno. Trochę mi to skomplikowało zycie, bo nie jestem kierowcą i z Woli na Żoliborz mam spory kawałek a brat mieszka przecież, rzut beretem od mamy i mógłby do niej wpadać poprostu po drodze, bo pracę ma 1 przystanek autobusowy od niej, a do tego prowadzi auto, ale oczywiście on nie ma czasu. Pisałam już , że kupiłam mamie yorka, bo była bardzo samotna a przy psie odżyła bardzo psychicznie, ale teraz jak nie chodzi powstała kwestia co z tym "psem" zrobić. Ja mam dwa koty, w tym kotkę z rujką i swieżo po stracie ukochanej suni, oraz tego nowego urwisa, który ma co prawda dopiero 6 miesięcy , ale już jest sporo wiekszy od tego "psa". Brat stracił swoją sunie 2 lata temu i nie ma zwierzaków, więc poprosiłam go o zabranie na ten czas yorka. Powiedział mi, ze skoro ja go mamie kupiłam i ja go utrzymuję (bo rzeczywiście , wszelkie wydatki na psa pokrywam) to on ma w nosie, mogę tego psa i do schroniska oddać. Wkurzyłam się tak, że jakby nie wyszedł trzaskając drzwiami, to chyba bym go pobiła. Oczywiście york jest u mnie i dzięki Bogu dogaduje się z kotami, choć pierwsze dni to był dla nich stress (szczególnie dla kici, bo maniek to go szybko zdominował i teraz nim rządzi). Tak więc chwilowo cierpię na chroniczny brak czasu, bo akurat teraz biegam po swoich lekarzach w zwiazku z tą szcześliwą menopauzą, co na mnie tak sympatycznie spłynęła. Na razie jest wszystko oki, ale nerwy mam na wierzchu i już uprzedziłam wszystkich dookoła, żeby się nie dziwili jak wybuchnę o jakąś pierdołę, mają mnie traktować jak kobietę z pernamentnym pms-em.:)) Na razie się śmieją i jest oki:) Jak się zmobilizuję to wkleję zdjęcia całej mojej menażerii:))
Pozdrawiam:))

9 komentarzy:

  1. Kiciuszara, nie dobrze, że tak się dałaś zdominować.Teraz jakoś się wyrabiasz, ale gdy tylko coś Ci zdrowie wysiądzie, to będzie dramat.Brat zachował się po świńsku, to przecież tak samo jego mama. że nie wziął psa, to już mniej go winię, bo gdy pracuje to psina siedziałaby całymi godzinami sama w obcym domu.Trzymaj się Dziewczyno i zadbaj bardziej o siebie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiciu, moja propozycja? Spojrz na to z lekko innej strony. Menopauza to dar z nieba w tej sytuacji, bo menopauza to licencja na bycie nieobliczalna:)) Mozesz wiec braciszkowi nie tylko nawtykac ale i nastukac (doslownie) i masz do tego prawo i pokrycie w "papierach" Niech wiec uwaza z kim tanczy:))
    Opieki nad mama wspolczuje, bo to nie jest latwe tak robic na dwa domy, a brat niestety zachowuje sie jak ksiaze udzielny, bo przeciez moglby chociaz 2-3 razy w tygodniu tam wpasc. Niech nie sprzata, niech nie gotuje, ale niech chociaz wykaze dobra wole odwiedzajac mame i wyreczajac Ciebie w drobnych sprawach. No ale, ja tez mam brata.... ;)) wiem, rozumiem i juz milcze;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Niełatwo, rzeczywiście. Jak to dobrze, że Twoja Mama ma, oprócz syna, także Ciebie... A menopauza ma swoje zalety!

    OdpowiedzUsuń
  4. anabell -to tylko chwilowe jej niedomaganie, i tylko dlatego jej ustępuję. Mówię wprost, że gdyby na dłużej to ja wymiękam i nie daję rady nią się w ten sposób zajmować. Ona to wie, ale te jej "wymagania" są silniejsze od niej samej. Kocham ją bardzo, bo ona była przez 18 lat "moją" i całej rodziny służącą. Teraz choć trochę mogę jej oddać to co dla nas robiła. A co do brata to wogóle szkoda słów. Ich jest 3 w domu, a brat pracuje 2 razy w tygodniu przez 10 godzin w pozostałe dni, po parę godzin. Dla niego to taki york to wogóle żaden problem, bo posiada kawałek ogródka, więc nawet wychodzić z nim by nie musiał, a ja z 3 wysokiego (czyli jakiegoś 4 normalnego) pietra 3 razy dziennie zapieprzam. A ojciec żony, co z nimi mieszka bardzo chętnie by się tym yorkiem zaopiekował, bo i tak na spacery wychodzi, więc nawet bardzo chętnie. Ten brak współpracy to tylko na złość mnie i nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Stardust - też się cieszę z tej menopauzy, że w końcu i nareszcie, a brat starannie mnie omija, bo wie do czego i bez niej jestem zdolna:))) Jak go dorwę, to napewno tak mu wygarnę, że kapcie z nóg mu pospadają. On ma naturę tyrana i cały swój dom steroryzował , ale ja się nikomu nie dam, bo moje dzieciństwo uzbroiło mnie dokładnie na takich ludzi, ze mną nie wygra ani na słowa, ani nawet na rękoczyny (gdyby do nich doszło) , bo ja niczego się nie boję i mam bardzo wysoki próg znoszenia bólu (między innymi dzięki tym, krwawym miesiączkom) a on nad każdym siniaczkiem płacze:P Już dwa razy był u mamy po to chyba tylko by ją denerwować i tyle. Jeszcze raz tak zrobi to zjawię się pod jego oknami ( mieszka na parterze) i taki cyrk odstawię, że mnie popamięta. Moja cierpliwość do niego dawno się skończyła, ale nie zaczynałam awantur, bo myślałam o spokoju matki przedewszystkim, ale teraz już przegiął i distanie za swoje.

    OdpowiedzUsuń
  6. zgaga - dokładnie :) I jak sobie pomyślę, że przez większość życia brata faworyzowała to mi jej naprawdę żal.

    OdpowiedzUsuń
  7. Olej brata, łatwo powiedzieć... a zona brata nie chce pomóc? Ojciec zony chce, to omiń rozmowy z bratem i wal prosto do teścia jego:) łatwo powiedziec:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Beata - brat tyran , oni nawet nie oddetchną głosniej bez jego pozwolenia a co dopiero o psie mówić:))

    OdpowiedzUsuń
  9. no współczuję;/.
    Brat tyran ? rodzina mu na to pozwoliła i się rozbestwił.
    Ale jak czytam TY dasz mu radę i dobrze:)

    OdpowiedzUsuń